Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/261

Ta strona została przepisana.

miłości téj, którą lud dla niego z razu miał, stanął on na czele spraw jego i chciał wprowadzić go na drogę nową, u końca któréj widział świtające słońce nowego dnia; jako przeszkodzono mu w dziele tém, odwrócono odeń duszę narodu, okryto go sadzą potwarzy, obrócono go w proch mizerny, po którym deptały stopy nieprzyjaciół jego.
„Szumiały w głowie mojéj myśli, których język mój wypowiadać nie miał już komu, bo opuścili mię wszyscy dawni przyjaciele i uczniowie moi! W piersi méj palił się płomień, przy którym grzać się nikt nie chciał, bo włożono w uszy ludu mego, że roznieciły go we mnie ręce szatana! Zmieniła się twarz moja, a oczy moje były, jak te smutne gwiazdy, które na świat patrzą z za grubéj chmury! Członki moje rozpadały się od niemocy, sen śmierci ogarniać mię zaczął, a z ust moich wychodziły krzyki:
„Panie świata! nie opuszczaj posłańca swego! Daj mu głos taki silny, ażeby przemówić mógł do tych, którzy nie urodzili się jeszcze; bo ci, którzy żyją, słuchać mię już nie chcą!
„Otworzyłem księgę świętą i przeczytałem w niéj: „Jeżeli ramię twoje opadnie w niemocy, walczyć będziesz jeszcze za prawdę twoję głosem swoim, miłością swoją i łzami swojemi!“
„Prawnuku mój! który pisma tego szukać będziesz i znajdziesz je, ogłoś ludowi mojemu, czego ja dla niego żądałem. Pierwszą rzeczą, któréj ja dla niego żądałem, było: zapomnienie. Czy żądałem ja, żeby zapomniał on o Bogu swoim, Jehowie, i o tém, że on Izraelem jest, — ludem, który swoję duszę ma i który, w przeszłości swéj, wielkich mężów rodził i wielkie myśli z siebie wydawał? Nie, ja nie mogłem żądać, ażeby Izrael zapomniał o tém, bo mnie samemu wspominania te miód kładą na podniebienie i serce rozszerzają. Ale ja żądałem, żeby Izrael zapomniał krzywd i boleści, których doznał od obcych narodów. „Krzywd nie pamiętaj!“ „Nie mów: Odpłacę złém za złe.“ Mar Zutra idąc spać, mówił codzień: „Przebaczam wszystkim tym, którzy mię zasmucili.“ Mar Zutra był wielkim człowiekiem.
„Kiedy zapomnisz ty, Izraelu, wtedy zbliżysz się do płomieni tych, które cudzemi nazywasz, a które do wszystkich ludzi należą. Cudze płomienie te, od których ty uciekasz w zawziętém pamiętaniu swojém, roznieca ręką swoją Sarha-Olam, anioł poznania, który aniołem nad aniołami jest i książęciem świata. Świętą jest nauka religii, ale i inne nauki któż stworzył, jeżeli nie Ten, w którym mieszka doskonałość poznania? — smacznym owocem jest rajskie jabłko, lecz czyliż innemi płodami ziemi żywić się nam nie potrzeba? „Przyjdzie taki czas, że świat cały pełen będzie wiedzy, jak pełną wody jest otchłań morza!“ Słowa te powiedział mędrzec twój, którego wyklęli mędrcy twoi. Jak nazywał się mędrzec ten? On nazywał się Mojżesz Majmonides, on był prawdziwym prorokiem, który oczy miał nie z tyłu głowy, lecz z przodu“, a patrzał nie na to, co było, ale na to, co będzie i lud swój do cudzych płomieni pędził, bo wiedział, że przyjdzie czas, w którym ten, co płomieni tych w siebie nie weźmie, w proch