Izraelowego, a świętości Talmudu i Kabały uznać niechcący, niegodni są, aby ich ziemia na powierzchni swéj nosiła — Meir Ezofowicz, syn Benianima, obcował często z nimi, z Gołdą Karaimką w ustronnych miejscach schodził się, kwiaty z jéj ręki przyjmować śmiał i głos swój dawał za towarzysza jéj głosowi, razem z nią świeckie pieśni w sabbat śpiewając;
7) iż nie oddawał czci przynależnéj uczonym Izraelskim, otwierał usta swe do zuchwałych sprzeczek z Reb-Moszem, ulubieńcem i uczniem rabbina Izaaka i na tegoż Reb-Mosza zbrodniczą rękę podnieść śmiał, tak, iż ręką tą popchnięty Reb-Mosze przewrócił się na podłogę Hederu, a na niego przewrócił się stół i powstały z tego wielkie szamotania się i stukania, dla Reb-Mosza strach i ból, a dla całego Izraela żałość i zgorszenie;
8) iż, w niepojętéj złości swéj oskarżył on przed cudzym człowiekiem Rebe Jankla Kamionkera o zły względem tegoż cudzego człowieka zamiar, — przez co zerwał jedność i przymierze Izraelskiego ludu i głowę brata swego srogiemu niebezpieczeństwwu podał, które, ażeby odepchnąć od siebie, musi teraz Reb Jankiel wiele nieprzyjemności doświadczyć, trudów dokonać i pieniędzy utracić;
9) iż, nie znając granic dla zuchwałości i bezbożności swéj, wydobył pismo przodka swego Michała Seniora z ukrycia, w którém oby było zgniło i rozsypało się w proch! — a nabrawszy do serca swego zbrodniczéj śmiałości przyszedł do Bet-Midraszu, aby pismo to w obliczu ludu całego czytać, a przez to trząść srodze wiarą jego w stare prawa i obyczaje Izraelskie; a że, jak nam o tém mówią świadkowie, których przyzywaliśmy, pismo to napełnione jest najzłośliwszemi radami i najsroższemi bluźnierstwami, jakie ucho Izraela słyszało kiedykolwiek — czytanie to przez Meira, syna Ezofowicza, dokonane, uważamy za największą zbrodnię z pomiędzy wszystkich wielkich zbrodni, których się on dopuścił, i na podstawie praw, w świętych księgach naszych zawartych, i władzy, która nam, wedle tychże praw, nad wszelkim synem domu Izraelowego udzieloną jest, stanowimy:
Jako jutro w wieczór rzuconą będzie na silnego, zuchwałego i nieposłusznego Meira Ezofowicza, syna Beniamina, ustami rabbina Izaaka, syna Borucha, wielka i przeraźliwa klątwa, dla wysłuchania któréj zwołanym będzie przez szamoszów cały naród z miasta Szybowa i okolic, a która, gdy na głowę jego spadnie, odtrąconym on zostanie od łona Izraelowego i z domu Izraela sromotnie wypchniętym. Wy zaś wszyscy, którzy trzymacie się waszego Boga i Zakonu Jego, żyjcie w pokoju i szczęśliwości wraz ze wszystkimi braćmi Izraelitami!“
Skończył czytać szamosz; papier, z którego czytał, w zanadrze włożył, schylił się nizkim ukłonem i szybko izbę opuścił.
Nastąpiło parę minut grobowego milczenia, nieprzerwanego najlżejszym choćby szmerem ludu, który, za oknami czarnym murem stojąc, grobowo téż milczał.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Meir Ezofowicz.djvu/275
Ta strona została przepisana.