— Kogoż tu macie w sąsiedztwie? — spytał pana Jerzego, gdy służąca podawała ostatnią potrawę.
— Najprzyjemniejsze są dwa domy — odrzekł wnet Alexander, nie dopuszczając ojca do odpowiedzi i odwracając się od Antosi, zarumienionéj po uszy od konceptu, który snać tylko co jéj powiedział; — o, są tu dwa domy bardzo przyjemne — mówił daléj. — W jednym z nich mieszkają państwo Siankowscy z dwiema córkami. Śliczne dziewczęta, słowo daję! Panna Ludwika blondynka, a panna Józefa brunetka. Na ostatniém zebraniu, które było u nich w czasie świąt wielkanocnych, panna Józefa cały wieczór tylko ze mną tańczyła, dała mi nawet na pamiątkę tego wieczoru gałązkę mirtową...
Pani Snopińska nachyliła się do gościa i szepnęła:
— Mówiłam panu, że panienki głowy za nim tracą! — a zwracając się do syna, dodała głośno:
— A pokaż-że nam, Olutku, tę gałązkę; czy masz ją przy sobie?
— A jakże, moja mamo! spoczywa na mojém sercu! — zażartował Alexander i, wyjąwszy z kieszeni kamizelki malutki elegancki pugilares, wydobył zeń uschłą gałązkę i podniósł ją w dwóch palcach z miną tryumfującą.
— A co? — szepnęła gospodyni domu do gościa i zachichotała po cichu.
— Drugie przyjemne sąsiedztwo nasze jest majątek Piaseczna — mówił znowu Alexander. — Mieszka
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/034
Ta strona została uwierzytelniona.