mywał, że nic bardziéj nudnego nie zna, jak wszelkie biografie.
Pan Andrzéj serdecznie na niego popatrzył.
— Od kilku chwil zaledwie znam pana — rzekł — ale wybacz mojéj otwartości, gdy powiem, że wzbudziłeś we mnie takie zajęcie, iż radbym, choćby przemocą, wedrzéć się w najdrobniejsze szczegóły twego życia.
Skłonił głowę z podzięką Bolesław.
— Pragnął-bym — odpowiedział — aby to zajęcie się mną pana obdarowało mię z czasem jego szacunkiem i życzliwością. Co do szczegółów mego życia, są one bardzo zwykłe i powszednie.
Folwark mój jest niewielki; jest to raczéj zagroda szlachecka, niż folwark. Prowadzę w nim czteropolową gospodarkę, bo taka najlepiéj przypada do natury gruntów. Na każdą zmianę mam po włóce ziemi, półtory włóki łąki i tyleż prawie lasu; oto i całe moje bogactwo. Miałem przywiązane do ziemi téj trzy rodziny poddanych chłopów, ale ich uwolniłem zaraz po śmierci ojca, wskutek ostatniéj woli jego, która się i z moją zgadzała. Odtąd zaprowadziłem parobczane gospodarstwo i przekonałem się, że takie, gdy tylko jest umiejętnie prowadzone, daleko więcéj przynosi korzyści gospodarzowi, niż przymusowa praca.
Dziś otrzymuję z Topolina dochód taki, jaki gdzie indziéj mają z majątków cztery albo i sześć razy większych od mego. Latem i jesienią pracuję bardzo
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/052
Ta strona została uwierzytelniona.