kich tajemniczą serc ich mowę. Z nich, jak z przejrzystą krepą pokrytych alfabetycznych liter, wyczytać można wnętrze człowieka: co w nim jest, a nawet co będzie.
Jeżeli w rozmowie dwojga ludzi młodych rumieniec krasi lice dziewczyny, rzecz to powszednia. Ale jeżeli pod spojrzeniem mężczyzny twarz jéj obleka się nagłą bladością, znak to wrażliwéj natury i zapowiedź potężnego, które w pierś jéj wstępować zaczyna, nagłego uczucia. Dziewczę rumieni się co chwila niekiedy, bez wyraźnego powodu, jak pączek róży, który, rozkwitając, ponsowieje z natury swojéj. Lecz jeżeli zblednie nagle świeże i żarem życia nie dotknięte lice, znać, że w pierś przenika głęboko i do duszy się wdziera wzruszenie silne, które tam stopniowo zmieni się w płomień namiętności.
Wincunia zbladła pod tryskającém iskrami spojrzeniem Alexandra.
— Pora nam wracać do domu — rzekła pani Niemeńska, po zamienieniu kilku jeszcze grzecznych słów z młodym Snopińskim, a zwracając się raz jeszcze do niego, dodała:
— Spodziewam się, że pan nas odwiedzisz. Bardzo prosimy! bardzo prosimy!
— Jest to oddawna najmilszém mojém marzeniem — odpowiedział Alexander i pomógł paniom wsiadać do bryczki.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/122
Ta strona została uwierzytelniona.