Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 1.djvu/245

Ta strona została uwierzytelniona.

roje wspomnień i marzeń. Wspomnienia krążyły nad głowami dobroci i sumienia, marzenia otaczały namiętności. Wspomnienia były blade, owinięte mgłą, niewyraźne; marzenia śmiały się cichym, ale rozkosznym śmiechem, śpiewały jak słowiki i skowronki, co chwila kąpały się w ognistym wieńcu namiętności, a wylatując z płomieni, każde z nich wynosiło z nich wonną różę albo gałązkę rozkwitłéj pomarańczy.
Najpiérwsza dobroć głos zabrała:
— Młoda dziewczyno! — wyrzekła — czyliż zechcesz zadać boleść człowiekowi, który dla ciebie tyle uczynił, który cię tak ukochał? Czyliż na to uczył cię on poznawać dobroć Boga, abyś sama własną dobroć wyrzuciła z serca?
— A tamten?! — krzyknęła namiętność — tamten, taki młody, pełen życia i uczuć, czyliż mniéj cierpiéć będzie, jeśli go odrzucisz?
— Ale tamten obcym ci jest, znasz go zaledwie, a temu przyrzekłaś towarzyszyć do grobu i on na tém przyrzeczeniu oparł wszystkie nadzieje swego szlachetnego serca! — ozwało się poważnie sumienie.
— Ty wiész, jak on cię kocha, słyszysz to w jego słowach, widzisz w czynach — szeptała dobroć — on będzie bardzo cierpiał, gdy go odrzucisz!
— O tak! ja tego nie uczynię! — zawołała Wincunia i odwróciła twarz od namiętności.
Ale namiętność wionęła ognistym wieńcem,