Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/040

Ta strona została uwierzytelniona.

dzinami byłem zgnębiony, zrozpaczony, pełen strasznych skarg wewnętrznych i zwątpień; po odczytaniu listu twego i długiém rozmyślaniu nad jego treścią, stałem się do tyla przytomnym i władającym sobą, że mogę ci, zacny i mądry przyjacielu, choć pobieżnie opowiedziéć o sprawach, które zajmowały mię najmocniéj w ostatnich czasach.
„Dziś powróciłem z powiatowego miasta, gdzie uzyskałem nareszcie pozwolenie na wzniesienie w X. szpitala dla chorych chłopów i żydów i umieszczenie przy nim stałego lekarza. Szpital ten, zbudowany i urządzony z jednorazowych składek, zebranych w całéj okolicy od ludzi bogatych i oświeconych, będzie utrzymywany daléj kosztem klas, które będą z niego korzystały. Inicyatywę do tego zakładu dał nasz zacny proboszcz, ja poparłem u sąsiadów myśl jego i utworzyliśmy w tym celu rodzaj komitetu, złożonego z kilku ludzi najoświeceńszych w okolicy i najbardziéj dbałych o dobro powszechne, w celu jak najlepszego ułożenia planu całego przedsięwzięcia, obrachowania jego kosztów i t. d. Muszę téż dodać, że do małego tego obradującego zebrania, za moją przyczyną i namową, został wezwany młody Alexander Snopiński. Sądziłem, że szlachetna myśl obudzi w nim szlachetne popędy, i ten piérwszy krok na drodze publicznego działania wprowadzi go na dalszą drogę poważnych dążeń. Z razu wydało mi się, żem się nie omylił. Zajął się był żywo naszemi projekta-