Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

swoje czynności. Niezmierne dobro spłynie ztąd na okolicę. Dotąd biedni ludzie chorują i umierają prawie zawsze bez lekarskiéj pomocy, co więcéj, wzywają ratunku znachorów i czarownic, którzy popychają ich ku śmierci i zaciemniają ich umysł mnóztwem guseł i wiarą w czary. Teraz każdy chory żyd lub włościanin będzie mógł udać się do szpitala, gdzie znajdzie obszerne izby, zdrowe powietrze, pokarm odpowiedni, lekarstwo i doktora. Doktor ten, oprócz tego, będzie obowiązany, z pomocą dwóch felczerów, objeżdżać okolicę i przestrzegać zachowywania przepisów hygieny. Jeżeli trafimy na człowieka pracy i przekonań, mam nadzieję, że potrafi on może wlać w nizkie warstwy ludowe zamiłowanie czystości i porządku, które stanowią główną rękojmią publicznego zdrowia. Dwory szlacheckie odniosą téż niemałą korzyść ze stałego pobytu w X. lekarza, gdyż dziś zmuszeni jesteśmy, w razie choroby, posyłać po niego o mil kilka. Ułożyliśmy jednak, że piérwsze tylko wzniesienie zakładu ma być kosztem dobrowolnych ofiar spełnione, a następnie chorzy płacić będą za pobyt swój w szpitalu. Postanowienie to wynikło z przekonania, że jałmużny na nic się nie przydały, chyba w razie zupełnego i stwierdzonego ubóztwa, a zbawienniéj jest, jeśli każdy zapracuje sobie, tak na życie w zdrowiu, jak na otrzymanie ratunku w chorobie. Z tém właśnie będzie najtrudniejsza sprawa! Jak tu wmówić chłopom, aby nie wierzyli znachorom