Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/080

Ta strona została uwierzytelniona.

czuł się w obowiązku jechać tam znowu wkrótce, aby odegrać się lub odwzajemnić traktamentem.
Niekiedy po parę dni w domu nie bywał; wróciwszy z tych długich wycieczek, czasem stawał się bardzo czułym i serdecznym dla Wincuni, ale czasem téż wpadał w najgorszy humor, szorstko przemawiał do niéj i prędko znowu dom opuszczał.
Faworyt Pawełek w coraz większe wchodził łaski, zarządzał całém gospodarstwem, sprzedawał, opłacał robotników i panu swemu rzetelnie oddawał dziesięciny z dochodu. Alexander zaufał mu zupełnie, wychwalał go pod niebiosa, dowodząc, że to brylant poczciwości i sprytu. W istocie zaś nie wierzył sam w poczciwość Pawełka, ale rad był niezmiernie, że ktoś przecie wyręcza go w zajęciach, do których, jak gorączkowo wziął się z razu, tak nagle wszelką chęć utracił. Wincunia całkiem prawie przestała wyjeżdżać z domu: gospodarzyła, czytała i pielęgnowała dziecię. Z tém ostatniém nie umiała sobie czasem dać rady. Niedoświadczona, musiała często zasięgać rady obcych kobiet, w których sądzie nie pokładała zupełnéj ufności i przykro to jéj było.
Pewnego dnia pomyślała sobie: dobrze-by było miéć jaką dobrą książkę o hodowaniu dzieci, może-by ona więcéj mię nauczyła od rad i uwag nieumiejętnych kobiet. I przyszło jéj na myśl, że książki takie muszą zapewne znajdować się w ładnym zbiorku Topolskiego. Może-by napisać do niego i poprosić,