zhodowała, będzie opuszczony i rozwalony, a rozsądek mówił jéj, że wielki i kosztowny dom w Niemence będzie śmiesznością i pociągnie za sobą majątkową ruinę. Nie sprzeciwiała się w niczém mężowi, ale téż nie dzieliła jego marzeń i architektonicznych zapałów.
Alexander, widząc to, pochmurniał, milczał przed nią o tém, co go najmocniéj zajmowało i... i coraz bardziéj nudził się przy niéj.
Mimo jednak wielkiéj gorliwości i zapału, z jakim prowadził rozpoczęte dzieło, roboty około domu niewiele postąpiły w ciągu wiosny.
Wstrzymane one zostały nieprzełamaną zaporą... brakiem pieniędzy. Wprawdzie na zakupno materyałów Alexander użył całego jednorocznego dochodu z Niemenki, który, przefiltrowany przez palce ulubionego Pawełka, w połowie tylko doszedł rąk właściciela; wprawdzie zaciągnął już nawet dość znaczny dług na majątek; ale to wszystko nie starczyło na jego plany i potrzeby. Sposób życia nad stan, jaki zaprowadził w swym domu, pochłaniał wiele, a oprócz tego pieniądze rozchodziły się mu, Bóg wié jak, ale bardzo szybko. Sam nieraz dziwił się nad prędkiém roztopieniem się summy, jaką niedawno był posiadał, brał się do rachunku; ale, postawiwszy na papierze kilka cyfr, poziewał naprzód lekko, potém mocniéj, potém spazmatycznie i ogarniały go takie straszne nudy, że rzucał pióro i wołał na ratunek Pawełka.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.