Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/146

Ta strona została uwierzytelniona.

Całe życie jego stało się jednym ciągiem żalów, a raczéj drobnych, bezsilnych żałostek.
Kiedy był z żoną, tęsknił do innych kobiet. Kiedy był z niemi, żałował żony; kiedy widział blizką ruinę majątku, rzucał się do pracy, a popracowawszy nieco, tęsknił do hulanek z kolegami. Na sali u Szlomy porywały go wyrzuty sumienia, a gdy wrócił do domu, żałował, że zbyt prędko opuścił salę. Żałował, że w młodości nie nabył więcéj nauki, a gdy wziął książkę do ręki, nudził się i odrzucał ją coprędzéj od siebie. Obwiniał w myśli rodziców, że nie dali życiu jego lepszego kierunku, a gdy od ojca otrzymał ustną lub listowną przestrogę, zżymał się i obrażał. Żałował, że nie urodził się hrabią lub księciem i że nie był bardzo bogatym; żałował, że się ożenił, że pokochał Wincunię i że ją przestał kochać. Były chwile, w których sarkał na swoję zbytnią młodość, i inne, w których żal go obejmował za ubiegłemi laty. Zdejmowała go obawa, gdy patrzył w przyszłość, grożącą mu niezawodném ubóztwem, i żałował wydanych pieniędzy, a gdy je miał wydawał znowu i znowu żałował, że wydał.
Te wszystkie rzucania się słabego ducha, te tysiączne sprzeczności, które nim w głębi miotały, te cochwilowe kaprysy duszy bez hartu i steru, odbiły się w domowém jego życiu. Stał się draźliwym, zmiennym, szyderskim, często chmurnym aż do posępności, często wesołym aż do szaleństwa. Hulał z ko-