Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Na prowincyi vol 2.djvu/269

Ta strona została uwierzytelniona.

na stołach leżało mnóztwo ilustracyi, albumów, litografii, mogących zająć i zabawić oko.
Przy oknie, ozdobioném białą haftowaną firanką, stały dwa rozłożyste drzewa oleandrowe, a śród nich, w ślicznie wyrobionéj z kolorowanéj łozy klatce, szczebiotała na wyścigi para kanarków. W rogu pokoju naprzeciw otwartego okna stała nizka miękka sofa, tak otoczona zielenią bluszczu i wazonowych roślin, ustawionych na etażerkach, że zdawała się stać w altanie.
Nad nią wisiał wesoły obrazek, przedstawiający parę białych gołębi, trzepocących skrzydłami śród kępy kwiecistéj, a wkoło rozściełał się puszysty o żywych kolorach dywan.
Mimo te wszystkie ozdoby i wesołe barwy, któremi pokój był napełniony, miał on dziwne piętno smutku. Oleandry pod oknami pokryte były kwiatem, który, na wpół zwiędły i zżółkły, opadał z cichym szelestem na posadzkę; gałęzie, oplatające ścianę, smutnie poruszały listkami, kołysanemi jesiennym powiewem, wnikającym przez okno; kilka miesięcznych róż okwitało w wazonach, i wielkie bukiety blado liliowéj hortensyi żałobnie odbijały od ciemnego tła myrtu i rozmarynu.
Na sofie leżała Wincunia.
Była sama i twarz miała zwróconą do okna. Wzrok jéj spotykał w ramie rozwartych firanek ciasny, lecz pełen rozmaitości, obrazek. Z boku wy-