Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 018.jpeg

Ta strona została przepisana.

dów, magazynów, do teatru. Okres tak zwanej edukacyi się skończył; szkoła życia się zaczęła.


∗             ∗

Lato 1857 r. spędziła Eliza przy matce w Rumlówku, majątku o 3 wiorsty od Grodna położonym, który w czasie pobytu córki na pensyi kupiła sobie pani Widacka za swoją summę posagową. W początku jesieni przeniosły się na mieszkanie do Grodna, gdzie towarzystwo polskie było podówczas liczne, bawiące się, ożywione, Marszałkiem gubernialnym był Kalikst Orzeszko; żona jego, Skirmuntówna z domu, inteligentna, młoda, ładna i uprzejma, całemu towarzystwu przewodniczyła. Wielu obieralnych urzędników ze sfery obywatelskiej z rodzinami zamieszkiwało Grodno: Kiersnowski — prezes sądu; Klimaszewski, Bogatko, Wierzbicki — sędziowie, Jancewicz — prezes sądu powiatowego i i. d, Niektórzy mieszkali w mieście tylko dla zabawy lub innych powodów prywatnych; należały do tej kategoryi rodziny: Kościałkowskich, Buchowieckich it d. Bawiono się jak w wielkiem mieście; ustawiczne wizyty, wieczory, wieczorki, teatry amatorskie, w resursie obywatelskiej zebrania po kilkaset osób liczące, maskarady, loterye fantowe itp.
Eliza Pawłowska jaku panna na wydaniu, bywała z matką wszędzie i u nich też zbierało się mnóstwo osób. Zajmowały przy ulicy Brygidzkiej mieszkanie z 9-ciu pokoi złożone, z dużym salonem; sprzęty i obrazy przywieziono tu z Milkowszczyzny. Eliza uchodziła za jedną z majętniejszych panien w guberni. Milkowszczyzna, w puszczona w dzierżawę, przynosiła 5,000 rubli czystego dochodu; prócz tego miała 30 włók bardzo pięknego i dobrze zakonserwowanego lasu. Ruchomości milkowskie w sprzętach i srebrach cenione były w „Opiece szlacheckiej“ na 10,000 rubli. Nic też dziwnego, że w przeciągu dwu czy trzech miesięcy miała panna Pawłowska kilku starających się, którym matka, bądź dla różnicy wieku, bądź z innych powodów odmawiała. Wtem Piotr Orzeszko, stryjeczny brat marszałka, przybył do Grodna i złożył pani Widackiej i jej córce wizytę w towarzystwie Antoniego Glindzicza, szwagra owego, byłego Prezesa sądu w Warszawie, znajomego i wielce a powszechnie poważanego człowieka. Pan Glindzicz był dawnym i blizkim znajomym matki Panny Elizy, a Piotr Orzeszko blizkim krewnym Widackiego. Odrazu też jaknajlepiej przyjęci zostali i już po dwu wizytach, z których jedna trwała kwadrans a druga parę godzin Glindzicz na wieczorze u pp. Klimaszewskich poprosił pani Widackiej o rękę jej córki dla swego szwagra. Na tym wieczorze Eliza tańczyła dużo z p. Orzeszką, wiedząc doskonale, że to jest starający się o nią. Po powrocie usłyszała, jak matka naradzała się z mężom, jaką ma dać nazajutrz odpowiedź p. Glindziczowi — i najmniejszego nie uczuwała niepokoju. Wiedziała, że musi wyjść za mąż rychło, bo tak sobie życzy matka i wymagały tego ówczesne zwyczaje. Za kogo? — by