Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 061.jpeg

Ta strona została przepisana.

Zdaleka już, zdaleka od toczącego się wozu przypłynęła jedna jeszcze strofa:

— „A jak pomrzemy, a jak pomrzemy,
Każemy sobie

Złote litery, złote litery
Wyryć na grobie...

Stara panna stanęła nagle pośród drogi, podobna do wysokiego słupa, ubranego w słomiany kapelusz i stojącego na dwu wielkich nogach w kwiecistych pantoflach. Wzrok w twarzy dziewczyny utkwiła, wspomnienia i rozczulenia jakieś pracowały w jej chrypliwie oddychającej piersi, aż krzyknęła prawie:
— A koniec tej pieśni znasz? Naturalnie, że nie znasz! Teraz już jej nikt... oprócz nich... nie śpiewa...
Ramiona rozkrzyżowała i grubym, ochrypłym głosem zadeklamowała:

— „A kto tam przyjdzie, albo przyjedzie,
Przeczyta sobie:
Złączona para, złączona para
Leży w tym grobie!”

— Ot, jaki koniec! — powtórzyła i wnet, szerszemi jeszcze niż wprzódy krokami i mocniej ramionami rozmachując, poszła dalej.
Wóz napełniony wiejskiemi dziewczętami wtoczył się pomiędzy szare domowstwa i gęste ogrody wsi, długim sznurem rozciągniętej nad brzegiem wysokiej góry, u której stóp, w falach swoich błękit nieba i ciemny bór odbijając, płynął Niemen.