Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 068.jpeg

Ta strona została przepisana.

— O! — zawołał Kirło, — widzi pani, jak dobrze się przypatrzył... a raz tylko, i to wśród drogi, cukierek ten widział...
Kobieta z podwiązaną twarzą wtrąciła:
— Justynka ma śliczną figurę... ja zawsze jej figury tej zazdroszczę...
Błyszczące binokle szybko zwróciły się ku niej...
— Pani mówi? — cedząc nieco wyrazy zapytał gość.
Może pani Emilia uczuła niewłaściwość odezwania się swojej towarzyszki, bo szybko wtrąciła:
— Tereniu, nie przedstawiłam ci jeszcze nowego sąsiada naszego... Gdy był u nas po raz pierwszy, leżałaś na migrenę czy fluksyą... Pan Teofil Różyc; panna Teresa Plińska, towarzyszka moja, niegdyś nauczycielka mojej córki, gdy ta była malutką... Wszakże to drugi raz dopiero mam przyjemność widzieć pana w domu naszym?
— Tak, pani — z wytwornym ukłonem odpowiedział zapytany, — i winszuję sobie, żem w tej pustej okolicy znalazł dom taki jak państwa. Zawdzięczam to panu Kirle, który mię pod tym względem oświecił...
— Pan Kirło jest w każdym wypadku najlepszym sąsiadem i przyjacielem naszym.
— Ja jestem zawsze najlepszym z ludzi i tylko... niepoznanym.
— W domu naszym przynajmniej znajdujesz pan najzupełniejsze uznanie...
Kirło ukłonił się z galanteryą i wdzięcznością, ale dodał:
— Nie u wszystkich, niestety, mieszkańców tego domu...
— Ależ nie! ii wszystkich! któżby?...
— Panna Marta, naprzykład, nie uznaje mnie, — z komiczną żałością skarżył się Kirło.
— O, Marta... Ona taka biedna, zgorzkniała, popędliwa...
— Panna Justyna...
— O, Justynka! ona tak jest oryginalną...
— Mąż pani...
— Mąż mój! zajęty... nietowarzyski... zawsze tylko o gospodarstwie swojem i o interesach..
Powstała i zwróciła się do Teresy Plińskiej, która w tej chwili z zachwyceniem przypatrywała się błyszczącym binoklom w cieniu siedzącego gościa.
— Tereniu, daj mi trochę wody i proszek bromowy, bo czaję nadchodzący globus.
Teresa poskoczyła ku toalecie i w mgnieniu oka podała towarzyszce żądane przedmioty. Pani Emilia, delikatnie, z wdziękmm, ujęła jedną ręką kryształową szklankę, drugą, proszek zamknięty w dwu okrągłych opłatkach i, jakby tłómacząc się z czynności, której dokonać miała, rzekła do nowego sąsiada:
Globus hystericus... dokucza mi bardzo, szczególniej kiedy się czemś wzruszę... zmartwię..,