Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 095.jpeg

Ta strona została przepisana.

koni na rozkazy. Strona tu przytem bogata i różne spekulacye robić można, kto ma pieniądze: drzewem handlować, czy winokurnię założyć, czy podrady brać. Ale to już trzeba umieć robić i nie wiem czy ty potrafisz, bo mnie dotąd tylko na służbie doskonale idzie, a spekulacye udają się nie bardzo. Zawsze lepiejby ci było z taką pensyą i czystym kapitałem, któryby tobie z Korczyna został, niż teraz. Ja wiem, że tobie to wbić w głowę nie będzie łatwo; ja pamiętam jak i mnie smutno było po swojej stronie i jak ja męczył się, póki sobie tych różnych głupstw z głowy nie wybił. Ale na szerokim świecie człowiek poniewoli nauczy się i wiele zapomni. Wszystko jedno, gdzie żyć, byle uczciwie i wygodnie. Ja uczciwie żyję (temuż to i w spekulacyach szczęścia nie mam), ale o wygodę swoję i swojej familii dbam i na służbie dobrze stoję. Dbajże i ty o to, abyś dla urojonej celi reszty życia nie zmarnował. Ja ciebie chcę ratować, i wszystko zrobię, aby ci tu dobrze było. Choć wiele ja zapomniał, nie zapomniałem jednak tych czasów, kiedy my z sobą razem rośli, uczyli się, a potem... Ot, biedny Andrzej! Dwóch nas tylko p« nim zostało, a ani ja ciebie nie mam, ani ty mnie... Obciąłbym, żebyś ty żył w tej samej stronie, co ja, i żeby nasze dzieci zapoznały się z sobą. Zastanów się nad tem, co ci doradzam, pomyśl...“
Benedykt pomyślał, że i ten także zmienił się bardzo. Zycie! Od kilku lat pisywał do brata rzadko, i listy od niego przychodzące z niesmakiem odczytywał. Kilka razy chciał sprzeczać się z nim listownie, ale na długie pisanie nigdy czasu nie miał, i wszelka umysłowa robota była mu coraz trudniejszą. Machał więc tylko ręką, więcej namarszczał czoło, myślał, że naprawdę żadnego już brata nie posiada na świecie, i na długie miesiące o Dominiku zapomniał. Teraz jednak łagodniej niż zwykle i uważniej list jego odczytywał. Cóż? życie! czego ono z ludźmi nie wyrabia! jednego zmienia tak, drugiego inaczej. Wiele on tam, ten brat, zapomniał; o dawnej przyjaźni ich przecież pamiętał. Może i słusznie doradza? Może to psie życie do niczego istotnie nie prowadzi? Człowiek rdzewieje tylko, duszę w sobie gasi. Gdyby to choć we dwojenie tak... z tem domowem jeszcze nieszczęściem, ciężko. Tam pracy zapewne będzie wiele, ale praca nie jest bynajmniej straszną, a tylko to jest strasznem, co jej tutaj towarzyszy. Tam obok pracy będzie spokój, pewność jutra, a przytem... tych wiecznych kłótni z ludźmi nie będzie. O, te kłótnie!
— Gdybym magnatem był — mówił w duchu, — jak Boga kocham, nie dochodziłbym niczego i niech-bym tam już mniej miał, byle tych sporów nie zawodzić; ale samemu ciężko... A tak i sam uspokoję się, rdzę z siebie zetrę i ludziom dokuczać przestanę... Niech już tam lepiej dokucza im kto inny!... Kto wie? Może i zrobię tak, jak mi bratczysko radzi... Jak ja go dawno nie widziałem! Co tam ta... prawi o swojej pustyni! Ja to dopiero na pustyni żyję! Ani wygadać się przed kim, ani u kogo rady albo pociechy