Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 101.jpeg

Ta strona została przepisana.

jest wdową, nie zdjęła z siebie ani razu sukni żałobnych i, w posagowym swoim majątku, wychowaniu i pieszczeniu jedynaka wyłącznie oddana, żyła jak zakonnica, świata unikając, a wszelkie przypuszczenia o możliwości powtórnego wyjścia za mąż odpierając nieprzezwyciężonym chłodem. Więc też cnoty czystości i poświęcenia zdawały się od stóp do głowy przyoblekać jej wysoką i bogato rozwiniętą kibić, którą malowniczo opływała czarna i ciężka suknia. Czarne koronki i gładkie pasma włosów żałobną ramą otaczały twarz jej o rysach wydatnych i prawidłowych, delikatną bladością okrytych i zmąconych, ledwie dostrzegalnemi zmarszczkami, które zbiegały się w drobne snopy około wielkich, smutnych oczu i chłodnych, dumnych ust... Najdrobniejsza błyskotka nie ożywiała jej wdowiego stroju; uśmiech wesoły bardzo rzadko oświecał zamyślone jej rysy. Gdy szła albo do kogo przemawiała, zawsze głowę podnosiła wysoko i powieki spuszczała, co rzucało na nią podwójny wyraz wyniosłości i skromności, w którym przemagała wyniosłość. Jak wysoce poważali ją członkowie jej rodziny, świadczy o tem lękliwy nieledwie pośpiech, z jakim gospodarz domu, gdy tylko powstała z miejsca, podawał jej ramię.
Jakiś otyły i na jowialnego gastronoma wyglądający sąsiad ofiarował się na towarzysza siostrze pana Benedykta, pani Jadwidze Darzeckiej, całkiem do brata niepodobnej, przysadzistej, rumianej, gadatliwej, zanadto bogato w aksamit i brylanty strojnej kobiecie, która, rękę, bransoletami okrytą, kładąc na ramieniu sąsiada, z za tłumu osób z krzeseł powstających dojrzeć usiłowała, z kim dwie dorosłe i dwie niedorosłe jej córeczki od stołu odchodzić będą.
Mąż jej, człowiek wysoki i sztywny, siwiejący, z arystokraty cznemi rysami twarzy, który w czasie obiadu płynnie i kwieciście mówił o Włoszech, Paryżu, Ostendzie i różnych innych wsławionych punktach Europy, za gospodarzem domu i jego bratową szedł z panią Emilią. W ogóle na rodzinie Darzeckich znać było niepospolite w tych stronach bogactwo. On miał ruchy i mowę człowieka silnie stojącego na złotych nogach; panie były strojne i mówiły wiele o zagranicy i zabawkach.
Również bogaty, albo i bogatszy jeszcze, Teofil Różyc siedział przy stole obok małej, zgrabnej, młodziutkiej blondynki, która, szeleszcząc jasną atłasową suknią, żywo poruszając głową ubraną w kwiaty, z dziecinnemi prawie ruchami obnażonych śnieżnych, ramion, szczebiotała mu po francuzku: comme quoi przed dwoma laty męża swego, Zygmunta Korczyńskiego, na wodach poznała; comme quoi podobał się jej odrazu, ale rodzice jej, w odległych ztąd stronach mieszkający, długo zgodzią się nie chcieli, aby ona tak wcześnie za mąż wychodziła; comme quoi matka Zygmunta, pani Andrzejowa Korczyńska, tam przyjechała, za synem się wstawiła i wszelkie przeciwności zwyciężyła; comme quoi przed dwoma laty z Zygmuntem do tej okolicy przyjechała, ale okolica nie podoba jej się bardzo: natura dookoła monotonna i prozaiczna; towarzystwa i rozrywek wcale niema; Zygmunt malować