Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 167.jpeg

Ta strona została przepisana.

Panowie, myśl królewską odgadując i potakując głowami, razem krzyknęli:
— „Inaczej nie może być, miłościwy panie! Sami tego żądamy i o to waszą królewską mość upraszamy.“
Wtedy król odwrócił się do Jana:
— „Ty, starcze, według własnego żądania bezimiennym ostaniesz, i jakeś się urodził, tak w grobie legniesz pospolitakiem. Ale żeś był bohaterem mężnym, który tę oto ziemię dzikiej puszczy i srogim zwierzętom odebrał, zawojowawszy ją, nie mieczem i krwią, ale pracą i potem; żeś piersi jej dla mnogiego ludu otworzył, przez to ojczyźnie bogactwa przymnażając: przeto dzieciom twoim, wnukom i prawnukom, aż do najdalszych pokoleń i samego wygaśnięcia rodu twego, nadaję nazwisko od bohaterstwa twego wywiedzione.“
Tu, z prawicą wyciągniętą nad zdumiałym ludem, król donośnym głosem wypowiedział:
— „Oto ten ród idący od człowieka z kondycyi pospolitego urodzenia, idzie w porównanie ze szlachtą rodowitą krajową i wszystkich praw stanowi rycerskiemu odpowiednich odtąd aż do wygaśnięcia swego używać ma i takowe wykonywać. Nobilituję was i nakazuję, abyście nosili nazwisko Bohatyrowiczów, a pieczętowali się klejnotem Pomian, który jest żubrzą głową, na żółtem polu osadzoną, jako pierwszy rodziciel wasz pokonał żubra, i z odwiecznego jego siedliska uczynił to wdzięczne i obfitością ciekące* pole...“
W tem miejscu umilkł opowiadający; wyprostowana teraz postać jego, z wielką czapką, na tył głowy nieco zsuniętą, wypukłe odrzynała się od wysokiego złomu kamienia. Rękę w gorę, podnosił, i słychać było jak szeroko i głośno oddychał. Po chwili wymówił jeszcze:
— Działo się to w roku, na tym pomniku wypisanym, tysiącznym pięćsetnym czterdziestym dziewiątym...
Na zachodzie, nad borem, gasły pozostawione przez słońce pasy świetliste; zmrok, sunący od wschodu, zwolna obejmował całe sklepienie, na którem tu i owdzie zabłysły nikłe gwiazdy. W zmroku, naprzeciw umilkłego Anzelma, widać było dwoje ludzi, siedzących blizko siebie, pomiędzy cienkiemi sosnami, na pniu obalonego drzewa. Kobieta opuściła ręce na kolana, mężczyzna twarz oparł na dłoni: słuchali jeszcze. Po chwili też człowiek na kamieniu siedzący ozwał się znowu:
— Taka jest historya fundatorów naszych, taki nasz tutaj zaczątek, i oto dla jakiej przyczyny my na tej ziemi siedzimy.
Potem, głosem człowieka, który w głębi pamięci swojej budzi drzemiące wspomnienia, mówił jeszcze:
— Wszelako bywało późniejszym czasem w tym naszym rodzie, przez Jana i Cecylię ufundowanym. Włości nie mieliśmy nigdy i krwi ani potu z nikogo nie wyciskali. Bywało, że niektórzy z nas na wojny chodzili; bywało, że za panami z gardłami i szabelkami na sejmiki i sejmy ciągnęli. Jeden i drugi przebywał na pańskich dworach, o urzędnikowskie lub oficyalistowskie posady