Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 181.jpeg

Ta strona została przepisana.

na skromnem aż do ubóstwa tle tego domu, przypominając zarazem że gospodyni jego pochodzi ze starego i niegdyś bogatego rodu.
Postawiwszy na stole maliny i cukier, Rózia, poważnie prostując się, z jasnemi, krótko uciętemi włosami, które przy każdem jej kroku w górę nieco podlatywały, wyszła z pokoju. Matka szepnęła jej coś o bieliźnie, kupcach i Stasiu.
Różyc prędko i z pewną gwałtownością w ruchu ręki, podnoszącej do ust łyżeczkę, jedząc konfitury, mówić zaczął:
— Wyborne, istotnie wyborne! Przepadam za słodyczami, i paru godzin obejść się bez nich nie mogę! Więc nauczyłaś się smażyć konfitury od panny Marty Korczyńskiej... od tej oryginalnej starej panny?... Bardzo to szanowna osoba, skoro takie umiejętności posiada... Ale, à propos, dawno widziałaś pannę Justynę!
Kirłowa, wkładając w ciemną rączkę Broni spodek, na który położyła trochę konfitur, żywo odpowiedziała:
— Zdaje się, że nikt jej tak niedawno, jak ty, kuzynku, widzieć nie mógł. Przyjechałeś tu przecież z Korczyna.
— Zkądże wiesz?...
— Słyszałam jak o tem w kuchni mówił twój lokaj, i przyznam ci się, że zła jestem na ciebie za to ciągłe jeżdżenie do Korczyna...
— Naprzód nie ciągłe, bo byłem tam dotąd zaledwie kilka razy, a potem, czegóż zła jesteś?
— Wiesz o tem dobrze, — sarknęła.
— Łaj mię więc — odpowiedział, — pozwalam i nawet proszę. Ale cóżem ja temu winen, że panna Justyna bardzo mi się podoba?
— Otóż to! — zawołała, — dla ciebie i tobie podobnych jedna jest tylko ważna rzecz na świecie: podoba się, albo się nie podoba; zresztą nic.
— Masz słuszność, — odrzekł.
— Ale powiedzże mnie — z coraz większą irytacyą wołała, — z czego ona, na nieszczęście swoje, tak bardzo ci się podobała? Przystojna: to prawda; ale tysiąc piękniejszych widziałeś pewno na świecie. Kokietką nie jest...
— Otóż to, — potwierdził Różyc.
— Edukowali ją wprawdzie krewni, ale znowu ta edukacya nie jest tak bardzo świetną...
— Otóż to, — powtórzył.
— Od czasu historyi z Zygmuntem Korczyńskim stała się bardzo poważną, nie stroi się, nie kokietuje mężczyzn, nie szczebiocze...
— Otóż to, — raz jeszcze wymówił.
— Więc cóż? Wy tam przecież na świecie do wcale innych kobiet przywykliście i dla wcale innych głowy tracicie!
Przestał jeść konfitury, których prędko zjadł bardzo wiele, i, o poręcz kanapy plecy opierając, z na wpół żartobliwą, a nawpół szczerą powagą mówić zaczął:
— Przedewszystkiem masz wiedzieć, że takie kryształowe jak ty osoby wcale się na takich rzeczach nie znają. My tylko... wiesz?