Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 219.jpeg

Ta strona została przepisana.

wpleciona, jeżeli rozkwitnie, ukochany kocha wzajemnie. A wzajemność w kochaniu czyż nie jest szczęściem?
Z zamyślonym na ustach uśmiechem, Justyna wyjęła z bukietu gałązkę „szczęścia,“ i wplotła ją w czarny swój warkocz. Potem stanęła przed otwartem oknem, z cieniutką i uperfumowaną kartką papieru, którą ze stołu wzięła. Przez chwilę szeleściła ona w jej ręku, jakby była złotawą gałązką „szelestuszki;“ potem powoli, z namysłem, — któż odgadnie? może z walką, — Justyna rozdarła ją na kilkanaście drobniutkich płatków, które rozsypały się za oknem i w morzu słonecznego światła zniknęły. Jak giętka roślina polna w jej warkoczu, tak na jej ustach wiła się cicha nota:

 — Leci liście z drzewa, co wyrosło wolne,
Znad mogiły śpiewa jakieś ptaszę polne...