Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 324.jpeg

Ta strona została przepisana.

Szyderstwo i złośliwość, które wrzały w niej przed chwilą, znikły bez śladu; czuła już tylko, że mąż odjedzie i cały jej plan dnia szczęśliwie z nim spędzonego pierzchnie.
— Muszę, — obojętnie odpowiedział Zygmunt.
— Dokąd? — zapytała znowu.
Ramionami objąć go próbowała; ale on, twarzą zwracając się ku oknu, po kilku sekundach milczenia odpowiedział:
— Do Korczyna.
Zbladła i znieruchomiała.
— Zygmusiu...
Głos jej był teraz cichy, zdławiony.
Que veux-tu, chère enfant?
— Ty tam nie pojedziesz, Zygmusiu...
Szybko zwrócił się ku niej i z głębokiem zdziwieniem zapytał:
— Dlaczego?
— Dlatego... — zaczęła, — dlatego...
I nie dokończyła; strwożyła się, czy też ogarnął ją wstyd.
— Dawno nie odwiedzałem stryja i mam do niego interes. Czy chciałabyś, abym zerwał stosunki ze stryjem?
— O nie, nie! — z wybuchem zawołała, — niech Bóg broni, abym wnosiła niezgodę do rodziny, w którą weszłam!
— Czegóż więc sobie życzysz?
Bladła i rumieniła się naprzemian. Nie mogła, nie chciała być zupełnie szczerą. Duma i skromność usta jej zamykały. Wreszcie z płaczem prawie wybuchnęła:
— Więc przynajmniej weź mnie z sobą!
— I to jest niepodobnem, — perswadował. — Wiesz dobrze o słabem zdrowiu i dziwactwach stryjenki... częstych wizyt składać jej nie wypada...
— To prawda — szepnęła, mnąc i rozdzierając w palcach cieniutką chusteczkę.
Najmniej baczne oko spostrzedz-by musiało, że bardzo cierpiała...
— Jaki ty masz do stryja interes, Zygmusiu? — zapytała jeszcze, a niespokojne jej oczy tonęły w twarzy męża z takiem natężeniom. jakby za cenę życia wyczytać z niej chciała prawdę.
Uśmiechnął się.
— Zmuszasz mnie do mówienia ci o rzeczach niezajmujących... Poradzić się chcę stryja co do zmian, jakie zaprowadzić należy przy zamienianiu gospodarstwa ekstensywnego na intesywne...
Znowu zamknął jej usta tak, że nic odpowiedzieć nie umiała. Po krótkiem więc wahaniu się zarzuciła mu tylko ręce na szyję i, lgnąc do niego całem lekkiem, zgrabnem ciałem, z błaganiem szeptała:
— Dziś tam nie jedź... o, mój jedyny... tylko dziś... proszę... proszę..