Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 336.jpeg

Ta strona została przepisana.

oczy, lecz ile razy je podniosła, przebiegał w nich błysk obrazy. Wargi jej, jak dojrzałe wiśnie, pełne i purpurowe, przybierały chwilami wyraz dumny i wzgardliwy. Nie wiedzieć dlaczego to, co innym wydawało się pochlebnem i zaszczytnem, ją drażniło i obrażało. Wszyscy wprawdzie wiedzieli o tem, że najwybitniejszą cechą jej charakteru była duma. Ale właśnie dumna kobieta powinnaby świetnem zwycięztwem, nawpół już odniesionem, i otwierającą się przed nią perspektywą czuć się uszczęśliwioną...
Benedykt, który swoim zwyczajem jadł wiele i długo, a raz w rozmowę słowo rzuciwszy, więcej się już nie odzywał, rozumiał dobrze, iż wszystko, o czem przy stole mówiono, odnosiło się do Justyny. Kiedy poraz pierwszy usłyszał od żony pełne zdumienia i zachwycenia opowiadanie o prawdopodobnych względem Justyny zamiarach Różyca i o staraniach w celu urzeczywistnienia się ich przez Kirłową czynionych, zdziwił się także i ucieszył.
— Daj Boże! — wymówił, — daj Boże! Dla biednej dziewczyny świetna to partya i niespodziewana... istotnie niespodziewana!...
Ale później niewiele myślał o tem. Krewnej i wychowanicy swej dobrego zamążpójścia życząc, czynnie do tego pomagać czasu ani ochoty nie miał. Wprzód jeszcze nieraz przebiegała mu przez głowę myśl, że gdyby Justyna za mąż wychodziła, musiałby jej oddać oparte na Korczynie, a do niej należące, pięć tysięcy, coby mu nowych kłopotów przysporzyło. Teraz, przy tej wieczerzy, pomyślał, że jeśli wyjdzie za Różyca, to kłopotu mu tego oszczędzi, bo dziedzic Wołłowszczyzny natychmiast tej sumki posagowej potrzebować nie będzie. Więcej o tem nie myślał wcale; tylko, widać, opowiadanie Kirły, a szczególniej brzmiący w nich ton bałwochwalczej dla bogactwa i użycia chwalby, rozdrażniły go nieco; Kirło zresztą gniewał go zawsze. Podniósłszy więc twarz z nad talerza i wąsy otarłszy serwetą, jakby do wstawania od stołu, obie ręcę o stół opierając, przemówił:
— Wszystko to bardzo piękne, i ja panu Różycowi ubliżać nie chcę. Miody jest i poprawić się może, bo jak słyszałem i sam spostrzegłem, rozsądek i dobre serce ma... Ale, abym przeszłość jego pochwalał, to nie. Taką fortunę stracić na karty i metresy — rzecz niegodna. Tak tylko łajdaki robią...
— Benedykcie! — zcicha jęknęła pani Emilia.
— A tak, — nie zwracając oczu na żonę, energicznie potwierdził pan Benedykt. — Przytem, tak już nic a nic nie robić, jak ci panowie, to także, powiem prawdę, świństwo! Człowiek, który, na świecie jedząc chleb, nie pracuje, — czy tam w nim błękitna krew płynie, czy popielata, czy czerwona — jest darmozjadem i niczem więcej... Jeżeli zaś jeszcze i na marcepanach pasie się, a nawzajem dla świata, który mu marcepany daje, palcem nawet pokiwać nie chce, no, to już go mam za...
Wtem przypomniał coś sobie, pomiarkował się i trochę miększym głosem dokończył:
— Ale ja tego nie mówię do pana Różyca... nikomu ubliżać nie chcę... może on jest i najlepszym człowiekiem... tylko... te