Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Nad Niemnem 434.jpeg

Ta strona została przepisana.

— Siadaj, siadaj moje kochanie!
Nic nie pomoże twoje płakanie.
Nic płakanie nie pomoże:
Stoją konie, stoją wronę,
Już założone.

A dziewczęta odpowiedziały:

— Jeszcze nie będę siadała,
Jeszczem stołom, ławom nie dziękowała.
Dziękuję wam stoły, ławy,
Zeście były zawsze białe:
Teraz nie będziecie!...
Dziękuję wam rodzone progi,
Że chodziły po was moje nogi:
Teraz nie będą!

Julek trzecią skrzynię, w wielkie kwiaty pomalowaną, wspólnie z braćmi z domu wynosił i na wóz windował.
Na drodze, dokoła wyciągniętych szeregiem bryczek i wozów, podniosła się wrzawa pożegnań, pocałunków, zaprosin, przywoływali, nawet sprzeczek. Nie tak to łatwo było wszystkich w porę i w należytym porządku usadowić. Muzykanci kłopotu nie sprawiali; pierwsi umieścili się na przodującym wozie i smyczki wysoko wznieśli, aby je w czas, a ostro, na struny módz spuścić. Ale pan młody gdzieś się w ostatniej chwili zawieruszył, więc siedząca już na bryczce Elżusia w niebogłosy wołała: — „Franuś! Franuś!“ — a gdy nadbiegł, mocno strofować go zaczęła.
Poczem, Giecołdowa, kwaśna i zmarszczona, bo papierosów jej zabrakło, nie chciała siadać na bryczkę Starzyńskiej, z którą jechać była powinna, i upierając się przy jechaniu swemi końmi i ze swoim mężem, głośno i kwaśno dowodziła, że wszystkie te porządki i ordynki są przesądami, nigdzie już, z wyjątkiem prostych i ciemnych ludzi, niezachowywanemi. A gdy nakoniec, pierwszy drużbant, mocą ukłonów i otworzeniem na oścież zasobnej papierośnicy dumną swanię ułagodził i do zajęcia przypadającego jej miejsca nakłonić zdołał, nowe przeciwności zaszły w gronie odprowadzających państwa młodych drużek i drużbantów.
Ta z tym, a ten z tą jechać żądał; tu było za ciasno, tam niewygodnie... Kaźmirz Jaśmont na chwilę cierpliwość stracił, ręką machnął, zrozpaczonym wzrokiem po szlaku drogi powiódł... aż nagle nieopisana błogość na twarz mu spłynęła.
Z głębi okolicy, ścieżkami wśród płotków wijącemi się, szła, na drogę weszła i ku gromadzie dokoła bryczek stojącej skierowała się — Domuntówna. Nikt jej nie spostrzegł, oprócz Jaśmonta, który, asystę, ordynek i wszystko, co żyło, opuszczając, na jej spotkanie pośpieszył. Ona szła prędko, więc spotkali się w tem miejscu, gdzie