Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/025

Ta strona została uwierzytelniona.

ręcznego wyrobu firankach, wisiały różne dziwne koszyczki, wazoniki, bukieciki, także ręcznéj roboty, z włóczek, paciorek, papieru, perkalu i t. p. Pośrodku, na stole nakrytym do wieczerzy, paliła się spora lampa, przyciemniona przezroczystą zasłonką, którą także kobiece jakieś paluszki wykonały z papieru, bardzo misternie i pracowicie, w przeróżne wzory wykłutego szpilką. Umeblowanie pokoju tego kompletował w jednym jego rogu, szeroko rozpościerający się piec z zielonych cegieł i w drugim rogu stojący bardzo stary i znędzniały fortepianik, ze spełzłą politurą i wyżółkłymi od starości klawiszami.
W tym to pokoju, w świetle lampy, obfitém choć przyćmioném, cztery osoby krzycząc i gestykulując, wirowały dokoła siebie, w walce jakiéjś dziwnéj a żałosnéj. Mężczyzna tam był jeden, mianowicie: Stefan Bahrewicz. Niewiasty zaś znajdowały się w liczbie trzech, z których najstarsza, gruba i szerokich piersi, w sukni wełnianéj z luźnym kaftanem, trzymała w tłustéj, czerwonéj ręce elegancką, pozłacanym nagłówkiem ozdobioną laskę, i wywijała nią w powietrzu, wysoko, nad głową swoją i nad głowami dwóch młodych, ślicznie ubranych dziewcząt, które, wspinając się na palce nóg i ramiona wyciągając w górę, czyniły rozpaczliwe usiłowania w celu pochwycenia i odebrania złotogłowéj laski. Takież i w takimże celu skierowane usiłowania probował czynić i Bahrewicz, ale nie mógł, gdyż małżonka je-