Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/051

Ta strona została uwierzytelniona.

— Moja mamo! jeżeli kuzyn Karolkę prawdziwie kocha, to ożeni się z nią i bez Świętego Antoniego; a jeżeli tylko bałamuci, to i sam dyabeł nic nie pomoże.
— Głupia jesteś! szczęście twoje, że już ja leżę, bo tak-bym ci dała... Jak Karolka przyjdzie, to jéj powiédz, żeby tu szła. Muszę i ją moresu trochę nauczyć...
Na dziedzińcu, czerwonawe światełko latarni długo posuwało się i migotało pomiędzy zabudowaniami folwarku. Okrążyło ono mieszkanie parobków, stodołę, oborę, spichrze. Bahrewicz od wielu już lat, codziennie w ten sposób doglądał nocnego porządku, przed położeniem się do snu, przekonywając się własnemi oczyma, czy ognie wszędzie pogaszone, czy nocni stróże czuwają, czy nie zakradli się gdzie złodzieje. Gospodarz z niego był czujny i pracowity, dlatego téż od lat już blizko dwudziestu, zajmował najlepszą z kilku ekonomskich posad, znajdujących się w wielkich dobrach Krasnowolskich. Właściciele dóbr tych, wielcy panowie, przebywali zwykle tam, „gdzie pomarańcze i cytryny kwitną”; stary i wielki dwór, w największym z majątków, zajmował rządca dóbr; ekonomowie mieszkali po folwarkach, dobrze opłaceni, pod kontrolą rządcy, dość niezależni. Bahrewicz mieszkał w Leśnéj i miał pod dependencyą swą drugi jeszcze folwark, Wólkę, o trzy wiorsty od Leśnéj położony. Pieniężną sumę otrzymywał nie-