Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/055

Ta strona została uwierzytelniona.

wana, wyszukiwała z wielkim trudem guwernantek; zrazu, na początek byle jakich, a nakoniec, na zakończenie edukacyi, wynalazła pannę Szurkowską, która wprawdzie brała znaczną pensyę, bo aż pięćdziesiąt rubli rocznie i w dodatku okropnie wiele jadła, ale za to doskonale uczyła. Przy niéj to Karolka nauczyła się śpiewać: „O aniele! co z téj ziemi” i grać La prière d’une vierge”, a Rózia, która do muzyki talentu nie miała, tak wprawiła się w język francuzki, że gdy raz do pana Gustawa Dzielskiego, odwiedzającego ojca jéj, tym językiem przemówiła, kawaler z wielkiego świata aż oczy ze zdumienia szeroko otworzył. Ta panna Szurkowska, ponauczała je także ślicznych robótek, któremi teraz, gdy gości nie było, trudniły się po całych dniach i wyjaśniła im mnóztwo szczegółów, odnoszących się do dystynkcyi układu i damskich toalet. Koszt utrzymania tak drogiéj nauczycielki, obżarstwo jéj i kaprysy, Madzia znosiła z tak anielską cierpliwością, że przez lat trzy nie złajała jéj więcéj nad razy dziesięć, a nie wybiła ani razu. Źródłem téj cierpliwości i panowania nad sobą, było nic innego, tylko miłość macierzyńska. Wprost, przepadała za córkami. Czasem, gniewało ją to, że żadnéj z nich pomocy w gospodarstwie nie ma, i kiedy dziewczęta samowara nawet nastawić, ani jedzenia z kuchni przynieść nie chciały, zamyślała się nad tém, czy czasem edukacyi ich za wysoko już nie posunęła. W wypadkach podobnych i w wielu