Ani brudna izba pełna chłopów, ani bawialnia ekonomska, przyozdobione choćby najpiękniejszemi rakaka, nie były dla Kaprowskiego żywiołem jego rodzinnym i ulubionym. Rodzinnym i ulubionym żywiołem jego było miasto, nie żaden gród wielki, stołeczny, którego prace zarówno jak i przyjemności przechodziły-by całkiem miarę wszechstronnych sił jego, ale jedno z tych miast wielkości średniéj, które najłatwiéj przy pewnych warunkach społecznéj atmosfery, stają się zbiornikiem pyłu i mętów, w których powstają i wirują roje ludzkich mikrobów. Są to organizmy tak drobne, że je tylko przez mikroskop w ciele społeczném dostrzedz można. Takim mikrobem miejskim był Kaprowski. Był on tak małym i tak małą na pozór rolę w świecie odegrywał, że każdy, kto na zbiorowisko ludzkie spogląda z góry i nieuważnie, zaledwie-by go mógł dostrzedz, a pewno nie chciał-by mu się przypatrywać. Nie odznaczały go ani urodzenie, ani majątek, ani piękność, ani talenty, ani szcze-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/118
Ta strona została uwierzytelniona.
III.