Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/129

Ta strona została uwierzytelniona.

jesz, wzlatujesz wysoko aż pod same niebo. Nie mogę tobie opisać wszystkiego, co ze mną dzieje się. Apetyt zupełnie straciłam. Mama wczoraj piérwszy raz w tym roku zrobiła doskonałą sielankę (to taka potrawa, co robi się ze śmietany) a ja choć dawniéj tak zawsze objadałam się sielanką, że aż mię w bokach kłuło, wczoraj ani razu do gęby jéj nie wzięłam. Przytém mam różne nieprzyjemności z racyi mamy, która latem zawsze więcéj na nas krzyczy jak w zimie, bo ma bardzo dużo roboty. Ja-bym nawet i chciała jéj czasem pomódz, bo naprawdę matczysko zapracowuje się i Rózia chciała-by także, ale tak nam tu wszystko wygląda obrzydliwie, że ani weź! Rózia to jeszcze prozaiczniéjsza ode mnie i niéma swego ideału, więc czasem i pomoże w czém matce, ale ja to tylko o tobie i o tobie myślę, mój aniele, a mama jak w złość wpadnie, to krzyczy. Onegdaj nawet dała mi w kark, a dziś znów zaczęła mię ni ztąd, ni zowąd całować i dopytywać, czego ja taka smutna. Naturalnie, że nic nie powiedziałam. Niech Pan Bóg broni, żeby rodzice dowiedzieli się o tém, co między nami zaszło, nim ślub nasz nastąpi! Ale ja wierzę, że to nastąpi prędko, że ty zlitujesz się nade mną i nie będziesz uważał na to, że ja biedna wieśniaczka i parafianka, a ty kawaler rozumny, z wielkiego świata i, jak ojciec mówi, do wielkiego majątku dochodzący.