Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/161

Ta strona została uwierzytelniona.

ka i Karolkę z tyłu napaść i dowiedziéć się nakoniec tego sekretu, który naprawdę, od paru miesięcy szpilką ją w serce kłuł. Jak zwykle przy gospodarskiéj pracy, bosa była, rozczochrana, w krótkiéj spódnicy i kaftanie oblanym maślanką, a pozwalającym uwydatnić się bogatym kształtom. Na Jurka i Karolkę jakby grom spadł; piérwszego za kołnierz od koszuli chwyciła, drugiéj list z ręki wydarła. Dziewczyna przelękła się tak, że aż osunęła się na trawę i obu dłońmi twarz zakrywszy, skamieniała jakby z trwogi. Jurek zaszamotał się, krzyknął parę razy i z szeroko wytrzeszczonemi oczyma i otwartemi ustami skamieniał także. Potężna Madzia, jedną ręką jeńca swego trzymając, drugą list do oczu podnosiła. Jakkolwiek potężną była, ramiona jéj ze wzruszenia drżały. Edukowaną niegdyś będąc, pisane rzeczy dość biegle odczytywała, a Kaprowski miał pismo bujne i wyraźne. W parę minut więc krótki list odczytała i dowiedziała się z niego o wielkiém, wielkiém nieszczęściu córki. Ukazywało się ono w liście tym, jak na dłoni. Jak na dłoni ujrzała wszystko... Rozdzierającym głosem krzyknęła:
— Boże mój! Boże mój! Boże mój miłosierny!
Ogromna boleść twarz jéj wykrzywiła, oczy zaszły krwią i łzami i, przedewszystkiém potężnie zamachnąwszy ręką, chłopca, którego za kołnierz trzymała, bić zaczęła. Gniew jéj, podniecany uczuwaną boleścią, zdawał się granic nie miéć. Przeciw zwy-