nie, stał wysoki, barczysty, ogorzały mężczyzna, w wysokiém obuwiu i grubém, ale dostatniém ubraniu. Na butnego i zamożnego szlachcica zagrodowego wyglądający, stał przecież cicho i cierpliwie, odkąd go tu faktor przyprowadził, w jednéj ze spuszczonych rąk czapkę barankową, w drugiéj gruby zwój papierów trzymając. Głowę na piersi zwiesił, wzrok utkwił w ziemi, twarde, płowe wąsy jeżyły się mu nad wargą; dumał i czekał.
W przeciwległym kącie, u glinianego, na żółto pomalowanego pieca, siedział na stołku Pawluk Harbar. Siwiejący ten chłop, w długiéj siermiędze i butach wydających mocną woń skóry i dziegdziu, trzymał także w obu rękach czapkę barankową i tak jak szlachcic zagrodowy, na pierś zwiesiwszy głowę, dumał i czekał. Dumając, drzemał trochę, a ilekroć żydzi u okna stojący głośniéj trochę zaszwargotali, budził się, gęstą czuprynę podnosił, na drzwi bawialni spoglądał i ujrzawszy, że wszystko jest jeszcze po dawnemu, znowu głowę na pierś opuszczał i oczy przymykał.
Pomiędzy Pawlukiem a drzwiami od bawialni, plecami o ścianę oparta, stała Krystyna. Głowa jéj okrytą była perkalową, czerwoną chustką, ukazującą z przodu dwa pasma kruczych, srebrnemi nićmi przetykanych włosów; z pod krótkiéj siermięgi i dłuższéj nieco samodziałowéj spódnicy, ukazywały się nogi, okryte parą grubych i płytkich trzewików, jedyną pa-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Niziny.djvu/177
Ta strona została uwierzytelniona.