Ta strona została uwierzytelniona.
godzi się... ten jeden, jedyny, który jéj pozostał? Dokąd on poszedł? Wybiegła przed chatę i zmartwiałą źrenicą patrzała, patrzała za Antośkiem, który z twarzą zuchwale podniesioną, gwiżdżąc ze złości, spiesznym krokiem ku karczmie szedł... Do karczmy poszedł... a ona, darmoby już odwoływała go z drogi i iść mu tam wzbraniała... Nie posłucha i jeszcze obije...
— O, Jezu!
koniec.