Strona:PL Eliza Orzeszkowa-O kobiecie 105.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

z nich strzeże się mówienia o drugiéj, bądź źle, bądź dobrze, i rozważania piękności jéj lub szpetności; powinny one żyć ze sobą w zgodzie i nie obrażać się wzajemnie.“ Równości jednak żon, choćby względnéj i takiéj, która-by spoczywała w ustawie i obyczaju innego, z późniejszą już cywilizacyą, narodu żydowskiego, nie było tu wcale. Stanowisko każdéj z kobiet tych, mieszkających pod jednym dachem i będących własnością jednego mężczyzny, warunkowaném było przez pochodzenie i macierzyństwo. W czasach, gdy kasty nie zwarły się jeszcze tak silnie, jak potém, i gdy wolno było kapłanom i rycerzom pojmować za żony kobiety z niższych warstw narodu, najwyższa pochodzeniem najdostojniejsze w domu u boku małżonka zajmowała miejsce i jéj tylko służyło prawo pielęgnowania wespół z nim domowo-religijnych obrzędów. Lecz daleko większe jeszcze wpływy wywierało na los kobiety posiadanie lub nieposiadanie zaszczytów macierzyństwa. Ponieważ głównym celem małżeństwa wogóle, a wielożeństwa w szczególności, było potomstwo męzkie — biada bezpłodnej! Ścigała ją groźba opuszczenia. Kobietę, niemającą wcale dzieci, wolno było mężczyznie opuścić po ośmiu latach małżeństwa; tę, która powiła same córki, po jedenastu; tę, której dzieci śmierć zabrała, po dziesięciu. Nieopuszczona nawet, wzgardzoną być musiała; ciążyło bowiem na niéj podej-