Strona:PL Eliza Orzeszkowa-O kobiecie 164.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przynajmniéj stopnia kierowanie niemi, nie jest bynajmniéj pustą igraszką słów, lecz takiém samém oraniem gruntu pod społeczne żniwa, jak to, które dopełnia się na wszelkich innych punktach zbiorowego życia. Zresztą tu, jak gdzieindziéj, powstają coraz nowe zjawiska, na które wypada zwracać uwagę ogółu, albo prostować panujące o nich opinie. Takich zjawisk, od czasu, gdy całkiem prawie przestano zajmować się t. zw. kwestyą kobiet, powstało sporo. O jedném z nich przedewszystkiém pomówić pragnę z wami, czytelnicy i czytelniczki, dla tego przedewszystkiém, że boli ono, jak cierń, utkwiony w sercu, iż o niém to właśnie najgłębsze pośród nas zachowuje się milczenie.




„Ponieważ w porze, w któréj Afrodyta wyłaniała się z piany morskiéj, nie było na świecie żadnego uniwersytetu dla kobiet, uniwersytet taki nie jest i nigdy potrzebnym być nie może.“
Co to? Są to słowa, wyjęte z rozprawki nieżyjącego już dziś pisarza, którą każdy przeczytać może, jeśli zechce przerzucić feljetony „Gazety Polskiéj“ z 1870 czy 1871 roku.
Wszystko na świecie przemija, ale teorya, w słowach powyższych zawarta, pośród nas nie przeminęła. Jaka teorya? Ta, która ze słów powyższych