Strona:PL Eliza Orzeszkowa-O kobiecie 192.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w przysłowiu francuzkiém: on revient toujours à ses premières amours. Z miłością człowiek uśmiecha się na starość do tego, do czego w młodości gorąco wzdychał. Czy zaś i jak wzdychała pewna liczba kobiet mego pokolenia do téj nauki, którą pokolenie obecne tak krwawo sobie wywalcza? Kto wié o tém? Chyba to wielkie, niezgłębione morze, w które ściekają krople wosku z topniejących skrzydeł Ikarów, urodzonych po to, aby dawać światu i wzajem brać odeń złote talenty, a idących do grobu z miedzianym obolem i zasługi, i szczęścia. Lecz gdy nie było dla nas, może będzie dla innych, a jeśli będzie, niech w tém się znajdzie przyczynienie się nasze, choćby w postaci drobnego obola. Historya Ikara jest jedną z najgłębszych alegoryi greckich. Trochę tylko wmyśléć się w nią trzeba, aby za poetyczném zmyśleniem ujrzéć grozę najrzeczywistszéj tragedyi ludzkiéj. Ikar — jak wiadomo podleciał ku słońcu, stracił swe skrzydła, wpadł do morza i utonął. Lecz — rzecz ciekawa — co byłby czynił, gdyby, zamiast do morza, spadł był na jaki kawał murawy, z bolącemi wprawdzie, ale żywemi i całemi członkami? Na to pytanie każdy udzielić gotów odpowiedzi stosownéj do usposobień własnych, bo piérwszym popędem człowieka jest sądzić o innych wedle samego siebie. Jedni więc przypuszczali-by może, że ocalony Ikar, zrzekłszy