Jedni nie wyobrażają sobie, aby nędzy inaczej zapobiegać można było, jak materyalnym dodatkiem; inni zniknięcia jej oczekują od powszechnego, radykalnego przewrotu, panującego dziś porządku rzeczy.
Pierwsi, są to nerwowe organizmy lub tkliwe, poczciwe dusze, które uczuć swych nie poddają nigdy próbom rozumowania; drudzy, to burzliwe, zbuntowane umysły, które rozumują fałszywie.
Hojni rozdawcy bezwzględnych jałmużn posiadają przecież wyższość nad krwawymi marzycielami powszechnych przewrotów.
Wprawdzie, jałmużna reprezentowana dorywczym, materyalnym datkiem, nędzom ludzkim dostatecznie nie zaradza nigdy, charaktery obdarowanych częstokroć psuje, wygluzowując[1] z nich uczucie osobistej godności, osłabiając do reszty sprężystość ich woli, szczepiąc w nich wadę i nałóg lenistwa, — jakkolwiekbądź, istnieją przecież i istnieć zawsze będą wypadki, w których jałmużna jest i zostanie potrzebą niezbędną, obowiązkiem świętym, ratunkiem jedynym. Idzie więc tu nie o absolutne odrzucenie tego elementarnego środka miłosierdzia, ale o oględne, rozważne, mniej wyłączne jego używanie. Inna rzecz z mrzonką krańcowo socyalistyczną, noszącą nazwę komunizmu.
Nie przeżyła ona czasu swego, jak mniema wielu, ale nurtując do głębi łona zachodnich społeczeństw,
- ↑ Gluzować lub glozować — zacierać, wymazywać, niszczyć, usuwać (wg Słownika języka polskiego pod red. Jana Karłowicza, Warszawa 1900–1927).