notonnie między rzadkiemi zaroślami karłowatej sośniny.
Gdzie niegdzie tylko dwór jakiś, lub szara grupa chat wioskowych rzucona w przestrzeni, ubarwiała smutną jednostajność; czasem zamiast niskich krzaków, ustrajał drogę smukły, czysty i rzadki lasek — powiał na chwilę wonią i chłodem, i znikał, oddając znów podróżnego w opiekę jałowych piasków, tworzących niekiedy wzgórza, a nawet dość wysokie góry — przy wspinaniu się na które jeszcze ciężej było koniom, jeszcze smutniej i nudniej podróżnemu.
Smutną tę jednak, nudną i ciężką drogę, każdego lata mnóstwo przebywało powozów większych i mniejszych, bogatszych i uboższych. Tłumy podróżników z najodleglejszych stron przybywających, wlokły się niecierpliwie po piasczystej przestrzeni, dążąc do sławnej siłą uzdrawiającą miejscowości.
Miejscowości posiadające mineralne wody, zrazu bywają zwykle sanitarnemi tylko zakładami; dążą do nich chorzy po największe, jak powiadają niektórzy, dobro — po zdrowie. Wkrótce chorzy ludzie w jednem miejscu zebrani, poczuwszy że poczynają odzyskiwać swe „największe dobro,“ zaczynają się bawić, to jest zbierać się w towarzystwa, tańczyć, razem jeździć i chodzić, kochać się, żenić i wychodzić za mąż. Powoli sława uzdrawiających wód rozchodzi się razem ze sławą tych przeróżnych zabaw. Kiedy mogą się bawić chorzy, dlaczegóżby i zdrowi
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/013
Ta strona została uwierzytelniona.