chcącą wydać się za mąż i w pogoni za dozgonnym przyjacielem. Co za śmieszna myśl!
Rozśmiał się i Henryk.
— Jesteśmy zbyt wyżsi nad pobudki do podobnych posądzeń dające prawo, rzekł, abyśmy dla uniknienia ich mieli krępować nasze czynności i słowa. Mogę ja spotkać mój ideał — możesz i ty komu stać się ideałem.
— Dobrze, dobrze, braciszku — wesoło odrzekła Regina; buduj sobie zamki na lodzie i osadzaj mię w nich twoją żywą wyobraźnią. Obawiam się tylko aby one nie runęły tak jak niegdyś moje w Różannie.
Gdy wymawiała ostatnie wyrazy, brwi jej lekko się zsunęły i swobodny uśmiech z jakim przed chwilą mówiła, zamienił się w gorzki i smutny. Twarz Henryka lekko się też zachmurzyła.
— Po co wspominać przeszłość, Regino? rzekł.
— A jakże ją zapomnieć? odpowiedziała. Ona leży na sercu, myśl obecną uciska i grozi przyszłości. Wpiła się w moje życie — i gdy na chwilę, zda się, zapomnę o niej, staje przedemną z całym smutkiem swoich obrazów i mówi do mnie językiem umarłych dla miłości i nadziei — językiem rozpaczy jakim przemawiała do mnie w najmłodszych moich latach. O gdybym i mogła tę przeszłość zapomnieć, każda znajoma twarz spotkana przypomni mi ją — przypomni mi ją każde nazwanie mnie po nazwisku. Bo powiedz sam, Henryku, jak ja się nazywam?
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/019
Ta strona została uwierzytelniona.