jątkiem; trochę się przymykały, ale jednak pozostawały otwarte dla tych, których czoła opromieniała aureola osobistych lecz głośnych zasług, za wpływem stugębnej sławy rozchodząca się szeroko; tacy potrzebni tam byli, jako coś modnego i razem niepospolitego. Poza nimi wchodziły jeszcze kobiety, bez tytułu, bez majątku i bez sławy, ale z paszportem wielkiej piękności; te znowu potrzebne tam były jako kwiaty dla ozdoby salonu, w czasie balu lub paradnego obiadu. Poza temi ostatniemi drzwi się już najzupełniej zamykały. Dla cichej zasługi, użytecznej, najzaszczytniejszej choćby pracy; dla kobiecego wdzięku, płynącego nie z klassycznej piękności form ale z pięknej duszy, salony hrabiny były zamknięte. Wszakże przez szparkę jaką lub dziurkę od klucza, wciskały się jeszcze do nich owe nowożytne nadworne błazny wielkich panów, którzy póty liżą ręce, skaczą i zaglądają w oczy, póki ich pan nie pogłaszcze; póki nie pozwoli im usiąść na kanapie lub fotelu i nie postawi przed nimi talerza z przysmakami choćby u nóg swoich... na ziemi — boć zawsze to będzie na parkecie.
Hrabina mieszkała w jednym z największych miejscowych domów — stojącym wśród ogrodu, na który wychodził balkon pana Tarnowskiego i pani Różyńskiej.
Przed szerokim, wspartym o lekką kolumnadę gankiem wielkiej pani, słały się klomby kwiatowe —
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.