— Hrabina zna tego pana Rawickiego? spytały zdziwione kobiety.
— Mais si! bywał u mnie w Paryżu. Bo tam mesdames każdy dystyngowany salon musi przyjmować każdą większą wziętość literacką, i naukową, bez względu na ród i majątek. Zdemokratyzowali się francuzi, i to jedno możnaby zarzucić a ce beau pays de France. Ale mieszkając w jakim kraju trzeba bongré, malgre, zastosować się do zwyczajów, pour bien tenir son rang w świecie. Przyjmuję więc zwykle w Paryżu wszystko co tylko ma imię, et Mr. Rawicki miał tam une grande renommée. Prezentował mi go pan Jules Simon, napisał podobno jakieś dzieło o swojem rzemiośle, co go postawiło w dobrych stosunkach ze wszystkiemi sommités paryzkiemi. A oprócz tego, c’est un bel homme.
— Mais comtesse — rzekła pani Klementyna, on już podobno nie pierwszéj młodości, jak mi powiadano.
— Mon Dieu, to nic nie ma do rzeczy — odrzekła Hrabina; il je ne sais quoi co się podoba.
Gdy to mówiła wszedł na ganek pan Frycio Wiewiórski. Właściwie nosił on imię Franciszek; ale w dowód przyjaźni i koleżeństwa, towarzysze ochrzcili go mianem Frycia. Średniego wzrostu, mocno zaokrąglonej figury, z twarzą téż okrągłą jak księżyc w pełni, rumianą i zdobną czarnym zaostrzonym
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/037
Ta strona została uwierzytelniona.