— Od kilku już dni bawię tutaj, odpowiedział p. Stefan, znam więc poniekąd wszystkie cokolwiek wybitniejsze postacie tutajszej publiczności — nie osobiście wprawdzie, ale z widzenia i słyszenia. Owa pulchna, umuślinowana pani jest hrabina X. jedna z nieszczęśliwych kobiet, które spędziwszy młodość bez jakiejkolwiek poważniejszej myśli ni pracy, nie umieją poszanować powagi starości — i ukazują się światu w arlekińskiej szacie pożyczanych od młodości gałganków. Poznałem ją w czasie ostatniej długiej bytności mojej w Paryżu. Stolica Francji jak wiesz, poddana jest niezmiernie królowaniu mody; a ponieważ hrabina robiła wszystko co mogła aby salon jej był modnym — i dopięła swego celu — poważni więc nawet i uczeni ludzie przestępywali niekiedy jej progi. Z jednym z nich byłem u niej parę razy. Ale dziwnie przykre wrażenie robiła na mnie ta zbluźniona starość, tem bardziej, że sam nie jestem młodym i czuję jak śmieszne jest wkładanie na siebie niestosownych pozorów.
— O, mój przyjacielu szanowny, zawołał z uśmiechem pan Henryk, nie mów też o swoich latach! Kto tam wie ich cyfrę? a umysłem, postacią i zacnem ciepłem twego serca, młodszy jesteś od wielu młodych latami.
— Masz słuszność Henryku, że lata nie pochyliły mię ku ziemi, nie ostudziły mego serca i nie osłabiły władz myślenia; fizycznie i moralnie jestem sil-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/045
Ta strona została uwierzytelniona.