— Siostra moja, rzekł po chwili Henryk zwolna i wyraźnie jakby ważąc słowa swoje, wiele cierpiała, a we mnie jedynego ma przyjaciela i opiekuna.
Gdy domawiał tych wyrazów, otworzyły się naprzeciw siedzących drzwi i stanęła w nich pani Regina Różyńska. Po spoczynku, twarz jej bielszą jeszcze była niż wczoraj — przezroczysta, bez śladu rumieńca, a tylko zarysowana siecią niebieskich żyłek. Czarna suknia otaczała ją ciężkiemi i długiemi fałdami, a jedyną jej ozdobą była żałobna wstęga, opasująca szczupły stan i spływająca do ziemi. Wracała snać z ogrodu, bo w ręku trzymała białą różę. W poważny ten i surowy strój przybrana, powoli postąpiła kilka kroków. Obaj siedzący mężczyźni powstali a pan Henryk biorąc rękę siostry rzekł.
— Przedstawiam ci Regino — najlepszego mego przyjaciela, pana Stefana Rawickiego, o którym nieraz słyszałaś odemnie.
A zwracając się do Stefana dodał.
— Moja siostra Regina Różyńska.
Wzrok pana Stefana z wyrazem lekkiego zdziwienia spoczął na pięknej twarzy i postaci wchodzącej; nie spodziewał się ujrzeć pięknej kobiety. Regina patrzyła też na poważnego człowieka z wyrazem żywego zajęcia.
— Istotnie, rzekła wreszcie podając mu rękę, nazwisko pana nie jest mi obce. Brat mój mówił mi
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/049
Ta strona została uwierzytelniona.