nie było ani cienia wabności, a jednak tryskało ono dziwną siłą — smutną jakąś, magnetyczną.
Pan Stefan położył na stole białą różę, a po przezroczem czole Reginy przemknął lekki rumieniec.
W tej chwili z trzaskiem otworzyły się drzwi, i niby piłka, wpadła do salonu okrągła figurka pana Wiewiórskiego. Jak z olbrzymiego klombu rezedy, jaśminu i róż, tak z jego wygiętej naprzód i napuszonej postaci wionęły fale rozlicznych woni; lilijowe rękawiczki lwa nadniemeńskiego wyprzedzały jego postać, a na misternie zawiązanym krawacie lśniła pyszna brylantowa szpilka.
— Jestem akuratnym, wołał wbiegając jakby smakując każdy z własnych wyrazów; zaledwiem się wyrwał od hrabiny! tak mi pilno było odwiedzić pana. I byłbym tu już wcześniej, gdyby nie to że po drodze zatrzymał mię hrabia August W. On także pragnie zrobić pańską znajomość, monsieur Tarnowski, — zapewne pan pozwoli wprowadzić go do swojego domu.
To mówiąc, po raz pierwszy spójrzał na Reginę. Na widok słusznej i poważnej a pięknej kobiety, okrągła twarz jego zajaśniała niewypowiedzianą, miodową słodyczą, usta roztworzyły się do niebiańskiego uśmiechu, oczki się zmrużyły. Zbliżając się do gospodyni domu, ukłonił się z całą gracją na jaką tylko dozwoliła tusza, której złorzeczył w duchu, i wyrzekł pełnym dystynkcji i prezencji głosem.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/054
Ta strona została uwierzytelniona.