vótre part nie będzie niewłaściwy, jako uczyniony osobie przybyłej zdaleka i nie mającej tu znajomych.
— Będę tam jutro, comtesse, odrzekła pani Izabella, której przed oczami stanęła piękna postać p. Tarnowskiego.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Tegoż samego dnia pan Stefan w cichym pokoju swoim siedząc nad książką, ze zdziwieniem zobaczył, iż przyniósł ze sobą białą różę, którą Regina rano trzymała w ręku, i że kwiat ten wpół zwiędły leżał na jego biórku; a niemniej się też zdziwił, gdy spostrzegł, że w uczone i poważne jego badania nad topograficznem położeniem i geologicznemi warunkami Nadniemeńskich okolic, wciskały się jakieś obce naukowym studjom, a dawno już przebrzmiałe i zapomniane w jego życiu myśli. Jakież to były myśli, które przeszkadzały spokojnej pracy pana Stefana?
Może w chwili gdy rozważał rodzaje warstw ziemnych, składających okolicę którą badał, przyszły mu na pamięć rozmaite fazy własnej jego przeszłości; i widział jak dzień po dniu, rok po roku płynęło to minione istnienie jego spokojne, poważne i czyste, a przełamane trudności i dokonane prace układały się w duszy jego stopniowo coraz wyżej, niby z górskich szczytów na dolinę potężnem tchnieniem zniesione warstwy djamentów i złota.