była nieograniczona, nieowarunkowana miłość ku ludziom, a dewizą szczytna ewangeliczna zasada: Duch tchnie którędy chce, i nie to co ze krwi, ale to co z ducha pochodzi, jest Alfą i Omegą człowieczej wartości.
To też wszystko co w D*** żyło a posiadało wyższą wartość umysłową lub moralną, skupiało się koło marszałkowej. Salonik jej z wytwornym smakiem, lecz i z prostotą cechującą ją w każdym względzie ubrany, całkiem był niepodobny do lśniących przepychem i rozlicznemi cackami salonów hrabiny. Był w nim dostatek, komfort, piękność; ale zarazem z duszy jego właścicielki tchnęła weń powaga i serdeczne jakieś ożywcze ciepło.
W tymto saloniku z oknami otwartemi na pełen kwiatów i woni ogródek, w kilka dni po przybyciu do D*** pana Tarnowskiego i jego siostry, Regina Różyńska dobrze już zaznajomiona z marszałkową, siedziała obok tej poważnej i słodkiej niewiasty, a naprzeciw dwóch tych kobiet stał wsparty o róg kominka doktor K. Z ogródka, przez otwarte okna dochodziły dźwięczne i świeże głosy dziewczęce, i wtórował im niekiedy dźwięczny też i świeży głos męzki; czasem wybuchy srebrnego, młodzieńczego śmiechu rozlegały się między klombami zieleni i kwiecia i płynęły do pokoju razem z falą woni i ciepłych powiewów.
— Czy dawno byłaś u hrabiny, Regino? ozwała się do pani Różyńskiej marszałkowa Z. z poufałością,
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/068
Ta strona została uwierzytelniona.