— Zanadto może wymagający jesteś szanowny przyjacielu, żartobliwie rzekła marszałkowa.
— Zanadto rozumujesz w rzeczach odnoszących się tylko do uczucia, zarzucił doktór.
— Wymagającym, odpowiedział p. Stefan, musi być każdy człowiek, który zna siebie, wie jakich warunków bytu potrzebuje i do czego z natury swojej i usposobień ma prawo. Co zaś do rozumowania, niemogę odłączyć go od uczucia; bo uczucie bez przewodnictwa i światła rozumowego, wydaje mi się tylko instynktem — a ten gdy zawłada nieograniczenie oświeconym człowiekiem, staje się poczuciem niegodnem jego udoskonalonej istoty. Nie zaprzeczam bynajmniej owym silnym, rzekłbym, bezwiednym, jakby magnetycznym pociągom, których silne szczególniej i dobrze uorganizowane natury doświadczać muszą w zbliżeniu się ku podobnym sobie. Wszakże jestem przekonany, że pociąg taki, że taka bezwiedna attrakcja w stałe i piękne zmienia się uczucie wtedy tylko, jeżeli obok niej stanie wysoki nastrój duchowy i w drugiej istocie, bratniego, spojonego pokrewieństwem myśli i porywów dopatrzy ducha. W kwestji małżeństwa szczególniej, sądzę że taka wspólność duchowa musi koniecznie towarzyszyć bezwiednej sympatji dwojga ludzi, nie mających żyć z dnia na dzień tylko bezmyślnie, ale pragnących pięknego istnienia, w któremby się łączyły wszystkie żywioły uczucia i myśli.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/076
Ta strona została uwierzytelniona.