jak przebywszy długą drogę, można obok nabycia dojrzałości zachować młodą siłę i nie zmartwieć na to co rozpłomienia młodość.
— W istocie, odpowiedział p. Stefan, pani jesteś połączeniem młodości i powagi, masz pani dwie największe potęgi i dwa najżywsze uroki.
— Życie to wielki mistrz — krótko odrzekła kobieta.
P. Stefan długiem, badawczem spojrzeniem wpatrzył się w jej twarz, której spuszczone i utkwione w kwiat trzymany w ręku oczy, nadawały wyraz smutnego zamyślenia.
— Pani musiałaś wiele cierpieć — rzekł wreszcie po długiej chwili milczenia, głosem, który mu z głębi piersi jakby tłumiony wzruszeniem wychodził.
— Wiele — odpowiedziała kobieta i wzrok na niego podniosła.
I patrzyli na siebie przez chwilę, tem spójrzeniem niemem a jednak wymownem, przez które dusza jednej istoty wyczytuje duszę drugiej spojrzeniem, którem oczy kobiety mówiły: Oddałabym się tobie! — oczy mężczyzny: Wziąłbym cię!...
Patrzyli tak na siebie długą chwilę i nie spostrzegli że tymczasem marszałkowa wróciła do pokoju i smutna jakaś, zamyślona po ostatniej rozmowie, zasiadła z doktorem obok drugiego okna.
W kilka chwil po jej wejściu, śród klombów kwiatowych rozległ się śmiech wesoły; dwie błękitne su-
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.