babki, i na chwilę cała jej postać wiotka i wysmukła ugięła się jakby pod naciskiem silnej, fizycznej boleści.
Smutnie umilkli wszyscy, a po rozjaśnianej przed chwilą twarzy Henryka, przemknął cień smętny; oczy jego spotkały się z oczami doktora, który ze zsuniętemi posępnie brwiami stał obok gruppy dwóch kobiet.
— Zmęczyłaś się pani — rzekł medyk schylając się nieco nad klęczącą u stóp pani Z. dziewczyną; usiądź pani i odpocznij.
To mówiąc podał rękę Wandzie, która uspokojona już trochę, lekko pokasłując jeszcze, powstała z uśmiechem i usiadła przy oknie, przy którem przed chwilą stali Regina i Stefan.
Pan Rawicki widząc przykre wzruszenie marszałkowej zbliżył się ku niej i rozpoczął z nią rozmowę; Regina mówiła z doktorem i siostrą Wandy. Tarnowski stanął naprzeciw siedzącej w oknie bladej i cierpiącej, a jednak uśmiechniętej dziewczyny.
— Nie gniewa się już pani, rzekł — za odebranie jej tej róży?
Spójrzała na niego, przestała się uśmiechać, a po twarzy jej przemknął smutek.
— Owszem, odpowiedziała zcicha, weź pan tę różę, schowaj ją; a kiedyś, kiedyś — gdy będę już bardzo, bardzo daleko, ona mię panu przypomni.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/085
Ta strona została uwierzytelniona.