Otworzyły się drzwi, i do cichego saloniku wszedł naprzód pan Frycio, z większą jeszcze niż zwykle gracją, w rękawiczkach bardzo gorącej barwy i z nieśmiertelnie miodową fizjonomją. Za nim ukazał się hrabia August, a za nim jeszcze młody człowiek o jasnych, nisko aż na ramiona spadających włosach, z twarzą ściągłą i bladą — i z dużemi wpatrzonemi w przestrzeń, i co chwila wznoszącemi się w górę oczami.
— Postanowiliśmy najść państwa dzisiaj — rzekł pan Frycio, nizkim i wdzięcznym ukłonem zginając się przed Reginą. — Madame! w niewyczerpanej dobroci swojej, veuillez pardonner notre audace.
— Balkon pani magnetycznie pociąga każdego kto koło niego przechodzi — wypowiedział hrabia August, majestatycznym gestem podnosząc rękę od piersi, i zakreślając nią w powietrzu półkole.
— Planety nie mogą egzystować bez swego słońca — sentymentalnie wyszeptał trzeci młodzieniec, wstrząsając długiemi włosami i patrząc w sufit.
— Niech panowie usiądą — grzecznie ale zimno odrzekła Regina.
Usiedli, każdy z wyraźną intencją siedzenia jak najbliżej gospodyni domu. Tym razem jednak dzięki zręczności lub ustępstwu uczynionemu hrabiowskiej mitrze, hrabia August otrzymał pożądane miejsce tuż obok kanapy, na której siedziała Regina.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/093
Ta strona została uwierzytelniona.