nił się wszystkim i usiadł nieco na uboczu z Henrykiem. Regina ożywiła się po jego przybyciu; twarz jej zajaśniała, oczy błysnęły, usta otworzyły się uśmiechem. Zasiadła pomiędzy swoimi gośćmi, — zaczęła częściej i dłużej mówić, a nawet kilka razy zaśmiała się swobodnie. Zdawało się że ożywcze jakieś tchnienie ją owiało, że w tej chwili spływał na nią zdrój dowcipu, łagodnej wesołości i nowego, coraz powabniejszego wdzięku. Co chwila jednak oczy jej przenosiły się w stronę, w której siedział brat jej ze swoim przyjacielem,i zatrzymywała wzrok na twarzy inżyniera, jakby oczekując jego zbliżenia się i zwróconego ku niej słowa.
Ale pan Rawicki nie zbliżał się ku niej i rozmawiał tylko z Henrykiem; ani razu nawet nie spotkała się z jego spójrzeniem. Spoglądał on na nią jednak czasem, chwilowo, a gdy wzrok jego przenosił się z jej twarzy na otaczających ją, uśmiech przebiegał jego poważne usta.
— Henryku, ozwała się wreszcie do brata młoda kobieta, jakby zniecierpliwiona; Henryku, zabierasz nam miłe towarzystwo pana Rawickiego. Panie Rawicki, dodała z pełnym uprzejmości uśmiechem, chciej pan zbliżyć się do naszego koła.
Pan Stefan grzecznie ale zlekka się skłonił i rzekł.
— Przepraszam panią, że tym razem nie spełnię jej żądania; przyszedłem tu tylko na chwilę i mam wiele do mówienia z jej bratem.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/099
Ta strona została uwierzytelniona.