potrzebując naginać jej do obcych, a czasem wstecznych przedmiotów.
Regina owego wieczoru musiała być wdzięczną i naturze, która jej dała głos piękny, i bratu, który w jej salonie ustawił fortepjan. Usiadła przed instrumentem i wydobyła zeń kilka smętnych akordów; — poczem głos jej wzniósł się silny i czysty w arji szerokiej, pełnej tęsknoty i siły. Gdy wymawiała słowa kończące arję: „Żeby jego dłoń uścisnąć, życiebym oddała,” głos jej drżał nieskończonem pragnieniem, a na oczach zawisła niedostrzeżona przez nikogo łza.
Późno już było, gdy zachwyceni nią mimo jej smutku i obojętności, goście Reginy opuścili jej salon. Po ich odejściu, pani Różyńska wyszła na balkon; z założonemi na piersi rękami, ze schyloną nieco głową, stała długo pogrążona w zamyśleniu. Po chwili podniosła głowę, westchnęła ciężko i wyjąwszy kwiat z włosów, szybkim ruchem rzuciła go daleko od siebie.
Stojący za nią Henryk usłyszał westchnienie, i zobaczył rzucony upadający kwiat; zbliżył się do Reginy i biorąc jej rękę, rzekł:
— Co tobie, Regino? czemużeś tak gwałtownie ten kwiat rzuciła?
— Zawcześnie włożyłam go we włosy, Henryku — odpowiedziała smutno, i pożegnawszy brata, zwolna odeszła do swoich pokojów.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/102
Ta strona została uwierzytelniona.